Uszyłam dwie muffinki. Wykrój znalazłam u Tildy.
Potem już było ich coraz więcej i więcej.
Kolory trochę nie spożywcze, ale muffinki bajeczne mi wyszły.
Tzn. tak sądzę, zresztą sami oceńcie.
Muffinki są małe i duże.
Jagodowe, malinowe i waniliowe z pokruszoną czekoladą.
Czekoladowe z nadzieniem budyniowym,
w kolorowych papilonkach.
I jeszcze raz na koniec, wszystkie razem.
Świeżutkie i smaczniutkie prosto spod igły.
Smacznego!
A zaczęło się tak niewinnie.
Od dwóch muffinek uszytych na próbę,
Które teraz cieszą oczy sympatycznej p. Joasi.
Właśnie że bardzo spożywcze!
OdpowiedzUsuńBOSKIE też chcę takie :D
OdpowiedzUsuń